Obecność i przywództwo kobiet w branży farmaceutycznej – Rozmowa z Sekretarz Generalną Norweskiego Stowarzyszenia Farmaceutów (ang. The Norwegian Association of Pharmacists), Gretą Torbergsen
Udostępnij
O tendencjach i przyczynach wyboru zawodu farmaceuty przez kobiety, roli wykładowców akademickich w kształtowaniu nowego pokolenia kobiet jako farmaceutek, a także o wyzwaniach jakie czekają na kobiety pracujące w sektorze farmaceutycznym, opowiada prawnik z sercem do farmacji – Greta Torbergsen – Sekretarz Generalna Norweskiego Stowarzyszenia Farmaceutów.
Na początku naszej rozmowy chcielibyśmy zapytać, skąd u Pani tak wielkie zamiłowanie do farmacji?
Moja słabość do farmacji rozpoczęła się w momencie, kiedy uświadomiłam sobie, w jak dużym stopniu leki i dostęp do leczenia wpływają na codzienne życie tak wielu ludzi. Każdego dnia słyszymy o lekarzach i pielęgniarkach, a o farmaceutach mówi się niewiele bądź wcale, co wskazuje na ich słabszą pozycję wśród zawodów medycznych, a ja zawsze miałam słabość słabszych (oczywiście nikomu tutaj nie umniejszając). Poza tym właściwe stosowanie leków ma nie tylko zasadnicze znaczenie dla zdrowia jednostki, lecz także dla zdrowia publicznego w ogólnym ujęciu, a przede wszystkim ma wpływ na obciążenie finansowe społeczeństwa.
Tematem naszej rozmowy są współczesne kobiety farmaceutki. W polskiej farmacji od wielu dominują kobiety. Jak wśród norweskich farmaceutów prezentuje się rozkład płci?
Tę samą sytuację obserwujemy w Norwegii, gdzie proporcja płci wynosi prawie 80:20 na korzyść kobiet. W moim kraju jest bardzo mało farmaceutów, a jeszcze mniej niż w innych krajach jest farmaceutów płci męskiej. Gdy wchodzi się do apteki w Norwegii, raczej nie spotka się w niej mężczyzny. A jeśli już, to można być pewnym, że jest jej właścicielem lub kierownikiem. Mężczyźni pracują w szpitalach, jako farmaceuci kliniczni, w przemyśle i organach nadzorczych.
Jak Pani myśli, jaka jest przyczyna częstszego wyboru zawodu farmaceuty przez kobiety niż przez mężczyzn?
To trudne pytanie, a odpowiedź na nie może być różna w zależności od tego, czy pytamy kogoś ze Skandynawii, pozostałych krajów Europy, Afryki czy Azji. Z mojego doświadczenia, zdobywanego również podczas rozmów z wieloma farmaceutkami z całego świata wynika, że to, co najbardziej przemawia do kobiet, to zamiłowanie do nauk przyrodniczych, chemii oraz fakt, że jest się pracownikiem służby zdrowia, który może wpłynąć na swoją lokalną społeczność. Można pracować wszędzie; apteka znajduje się w każdej społeczności, i widzi się natychmiastowy skutek swojej pracy. Farmacja to także nauka ścisła, a to może być przekonujące dla osób, które nie lubią wdawać się w dyskusje, snuć rozważań i przekonywać innych do swoich racji. Niektóre osoby mogą mieć poczucie, że zawód ten jest mniej uciążliwy niż zawód lekarza, który ponosi pełną odpowiedzialność za diagnozę i leczenie. Ale uważam również, że apteka jest traktowana jako bezpieczne i dobre miejsce pracy. Apteki rzadko bankrutują, więc ma się bezpieczny zawód, który można połączyć z opieką nad dziećmi. W Norwegii nie ma zbyt wielu możliwości zawodowych dla osób z wykształceniem wyższym, które pragną żyć w regionach wiejskich. A apteki znajdują się w każdym miasteczku, wsi i najmniejszych miejscowościach, więc jest to bezpieczny wybór.
Tendencje na świecie pokazują, że większość pracowników aptek to zazwyczaj kobiety, jednak na stanowiskach menadżerskich (i wśród właścicieli aptek) najczęściej przeważają już mężczyźni. Czy według Pani dysproporcja płci w kierownictwie w farmacji ma podobne podłoże jak w innych branżach? Czy decydują o tym raczej względy praktyczne (większa elastyczność, możliwość pracy na część etatu, łatwiejsze połączenie pracy z domem, opieką nad dziećmi itd.), czy obawy natury teoretycznej (np. większa odpowiedzialność, strach przed niepowodzeniem itd.), a może są to jeszcze inne bariery?
Cóż, to pytanie za milion dolarów! Norwegia ma wysoki poziom edukacji. Obecnie więcej kobiet niż mężczyzn studiuje, a na wielu kierunkach (weterynaria i psychologia) wprowadzono męskie parytety. Norwegia w przeważającej mierze jest świetnym krajem dla pracujących kobiet. Opieka nad dziećmi jest dobra i tania, a wszystkie roczne dzieci mają zapewnione miejsce w żłobku. Stanowi to po części próbę zmotywowania kobiet do jak najszybszego powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim świata wynika, że to, co najbardziej przemawia do kobiet, to zamiłowanie do nauk przyrodniczych, chemii oraz fakt, że jest się pracownikiem służby zdrowia, który może wpłynąć na swoją lokalną społeczność. Można pracować wszędzie; apteka znajduje się w każdej społeczności, i widzi się natychmiastowy skutek swojej pracy. Farmacja to także nauka ścisła, a to może być przekonujące dla osób, które nie lubią wdawać się w dyskusje, snuć rozważań i przekonywać innych do swoich racji. Niektóre osoby mogą mieć poczucie, że zawód ten jest mniej uciążliwy niż zawód lekarza, który ponosi pełną odpowiedzialność za diagnozę i leczenie. Ale uważam również, że apteka jest traktowana jako bezpieczne i dobre miejsce pracy. Apteki rzadko bankrutują, więc ma się bezpieczny zawód, który można połączyć z opieką nad dziećmi. W Norwegii nie ma zbyt wielu możliwości zawodowych dla osób z wykształceniem wyższym, które pragną żyć w regionach wiejskich. A apteki znajdują się w każdym miasteczku, wsi i najmniejszych miejscowościach, więc jest to bezpieczny wybór. Kobietom w Norwegii dość łatwo jest pogodzić życie zawodowe i rodzinne. Równość płci była celem naszego kraju od dekad. Różnice płacowe między kobietami a mężczyznami są coraz mniejsze. Jednak branża farmaceutyczna (rozpatrywana w całości) różni się od pozostałych branż jeśli chodzi o zatrudnienie. Kobiety na wysokich stanowiskach to zjawisko powszechne właśnie w branży farmaceutycznej, a nie w innych obszarach w Norwegii. Dlaczego tak jest?
Aspekt demograficzny
W Norwegii bardzo brakuje farmaceutów, a edukujemy ich za mało. Dlatego jeśli potrzebny nam jest kierownik apteki, trudno znaleźć farmaceutów-mężczyzn, wśród których można by wybierać. W Norwegii jest bardzo wielu kierowników aptek płci żeńskiej. Wśród farmaceutów pracujących w aptekach obserwuje się 30% migrację związaną z pracą zarówno z Unii Europejskiej, jak i poza nią. Norwegii daleko jest do samowystarczalności w obszarze edukacji farmaceutów. Jeśli połączymy to z faktem, że w moim kraju system jest dobrze uregulowany oraz że od dekad różne rządy zapewniały prawo, które zachęca kobiety do pracy (takie jak równe płace, płatne zwolnienie związane z ciążą, porodem i adopcją, przedszkole dla wszystkich dzieci – z ustaloną maksymalną opłatą, na którą stać nawet biedne rodziny i rodziny wielodzietne) – oraz opieka pozaszkolna do wieku 10 lat), znajdziemy w Norwegii dobrze wykształcone kobiety z międzynarodowym doświadczeniem!
Doświadczenie tego typu jest bardzo ważne, jeśli chce się ubiegać o wysokie stanowisko. Jeśli zarządza się apteką, w której pracują osoby z kilku różnych krajów, o różnej narodowości i kulturze, zdobywa się istotne zdolności przywódcze, które przydają się w dużych międzynarodowych firmach, organizacjach i krajowych organach regulacyjnych.
Aspekt ekonomiczny
Kolejną kwestią wartą podkreślenia są zdolności ekonomiczne. Jeśli chce się ubiegać o wysokie stanowisko, należy orientować się np. w rachunkach firmy. Gdy zarządza się apteką, spada na nas odpowiedzialność finansowa. Poznaje się znaczenie pojęć typu debet i kredyt oraz odpowiada się za budżet. Taka wiedza jest poszukiwana na rynku nie tylko w branży farmaceutycznej – łatwiej znaleźć pracę na wysokim stanowisku także poza apteką. Jeśli nie wie się nic na temat liczb i nie rozumie się ekonomii, to można wprawdzie wspinać się po szczeblach kariery, ale zarówno w branży farmaceutycznej, jak i w innych branżach niewiele jest wysokich stanowisk, na których nie jest konieczna znajomość zagadnień z dziedziny budżetu czy finansów.
Związki zawodowe
Norwegia ma wysoki poziom przynależności do związków zawodowych. Prawie 50% pracowników w tym kraju należy do jakiegoś niezależnego związku. Obserwujemy ten trend również w innych krajach nordyckich. Jest to na tyle powszechne, że funkcjonują prawa i regulacje, które zapewniają reprezentantom miejsce w zarządzie spółki. Może się to zdarzyć w miejscu pracy, w regionie (jeśli firma jest duża i posiada kilka biur) lub na poziomie krajowym. Będąc przedstawicielem związku zawodowego, można się wiele nauczyć: mówić w imieniu innych osób, przemawiać przed większym gronem, negocjować, dyskutować, wyrażać swoje opinie i uzasadniać je, wypracowywania kompromisu, pracy strategicznej i dłudługofalowej, trzymania się faktów i prowadzenia rachunków firmy. A więc podsumowując. W farmacji obecnych jest wiele kobiet, mają one doświadczenie w zarządzaniu, zarządzają międzynarodową kadrą, należą do związków zawodowych i mają różne umiejętności, które są istotne, jeśli chce się być liderem. I, co najważniejsze, znają się na kwestiach ekonomicznych.
Z czego, według Pani, mogą wynikać dysproporcje w wynagrodzeniach na stanowiskach menadżerskich w branży farmaceutycznej (mężczyźni na ogół zarabiają znacznie więcej niż kobiety). Czy kobiety są mniej stanowcze i pewne siebie w prowadzeniu negocjacji finansowych, czy może czynnik finansowy jest dla kobiet mniej istotny w przypadku awansu, a bardziej zwracają uwagę na kwestie samorealizacji, ambicji czy sam fakt objęcia stanowiska, które częściej przypada mężczyznom?
Większość aptek w Norwegii należy do organizacji pracodawców; posiadamy umowy zbiorowe, które obejmują prawie każdą aptekę w kraju. Z tego powodu ustanowione jest minimalne wynagrodzenie dla farmaceutów zaraz po ukończeniu edukacji, ok. 50 tys. euro na rok. Jako związek negocjujemy podwyżkę płac (ogólnie) każdego roku, podczas gdy konkretne rozdysponowanie ma miejsce poprzez lokalne negocjacje w indywidualnej sieci aptek. Ale tak, obserwujemy, że farmaceuci są uprzejmi i nie przepadają za sporami, gdy należy udowodnić potrzebę podwyżki. Oferujemy (mam na myśli Norweskie Stowarzyszenie Farmaceutów) kursy dotyczące tego, jak lepiej radzić sobie w negocjacjach związanych z wynagrodzeniem, jakie argumenty działają oraz z jakimi innymi grupami zawodowymi można się porównywać. Istotne są również statystyki i dokumentacja, w czym służymy pomocą. Chciałabym, żeby farmaceutki w pełni zdały sobie sprawę ze swojej wartości, także dla apteki i społeczeństwa oraz z tego, że mogą powiedzieć „nie”. Największym wyzwaniem w odniesieniu do podwyżki płac jest fakt, że farmaceuci godzą się na dłuższą pracę, na przyjście do pracy w wolny dzień itd., bez negocjowania dodatkowej zapłaty. Robią to, ponieważ zależy im na pacjentach, ale nie zdają sobie sprawy, że jednocześnie są swoim największym wrogiem jeśli chodzi o podwyżkę. Dlatego też jednym z największych wyzwań związku zawodowego jest nauczenie farmaceutów słowa „nie”. Jeśli nadal będą godzić się na darmową pracę, nigdy nie otrzymają wynagrodzenia, na jakie zasługują.
Czy w Norwegii studia farmaceutyczne przygotowują na wejście na rynek pracy, czy absolwent dopiero na własnej skórze poznaje realia rynku farmaceutycznego?
Wszyscy studenci farmacji muszą odbyć praktykę w aptece podczas studiów. Jednak uczelnie kształcące farmaceutów nie przygotowują ich do tego, jak funkcjonuje rynek pracy. Brakuje tam edukacji związanej z przywództwem. Umiejętności komunikacyjne stanowią obecnie obowiązkową część programu, a kilka uniwersytetów ma swoje własne „apteki”, w których studenci mogą poćwiczyć komunikację z „pacjentami/klientami”.
Wykładowcy akademiccy na kierunku farmaceutycznym powinni zwiększać świadomość swoich studentów na temat nierówności płci w zawodzie, który w przyszłości będą wykonywać. Powinni również wspierać studentki i absolwentki ostatnich lat studiów farmacji w ich rozwoju zawodowym. Jakich rad może Pani udzielić kadrze nauczycielskiej, aby była bardziej efektywna we wspieraniu swoich podopiecznych?
Jako że w Norwegii jest tak wysoki poziom równości płci, młodzi ludzie często biorą to za pewnik. Uważam, że nauczyciele powinni zajmować się tym tematem i upewnić się, że równość jest czymś, nad czym należy pracować, by utrzymać status quo. Uważam też, że powinni uczyć studentów, by mówili to, co mają na myśli, by odważyli się powiedzieć „NIE” i by zadawali pytania. Farmacja jest bardzo ścisłą nauką, jednak życie zawodowe nie jest już tak ściśle określone i w porządku jest nie akceptować wszystkiego, co mówi szef, a przynajmniej zapytać „dlaczego?”. A najlepszą radą jest mówienie „tak” wszystkim możliwościom, które się nam przydarzają. Jeśli ktoś nas „zauważy” i nadarza się okazja, należy powiedzieć „tak” – będziemy zdziwieni, jak szybko staje się to naturalne nawet w kwestiach, w których czuliśmy się niepewnie.
Jakie jest, Pani zdaniem, jedno z największych wyzwań stojących przed kobietami w farmacji?
Największe wyzwanie stanowią same apteki oraz to, jak radzą sobie duże sieci aptek. Obserwujemy duży wzrost liczby aptek w Norwegii, ale stają się one coraz mniejsze, zatrudniają mniej pracowników i mniej farmaceutów na miejscu. Często zdarza się, że w aptece zatrudniony jest wyłącznie kierownik oraz jeden farmaceuta i nigdy nie pracują oni jednocześnie. Zwiększa to brak poczucia bezpieczeństwa i presja związana z pracą staje się zbyt duża. Godziny pracy się wydłużają, szczególnie jeśli apteka znajduje się w centrum handlowym. Powoduje to większe trudności w łączeniu pracy z życiem rodzinnym. Skutkiem tego jest coraz mniejsza liczba pracowników w aptece, co oznacza mniej czasu na praktykę, a to w połączeniu z presją związaną ze sprzedażą sprawia, że praca w aptece staje się mniej atrakcyjna. Ale ostatecznie może to być zmiana, która sprawi, że farmaceutki wybiorą karierę poza apteką.
Dziękujemy za rozmowę.
Redakcja
Przedruk wywiadu z 51. wydania kwartalnika „Farmakoekonomika Szpitalna”